
Uważam, że Andrzej Duda tym razem akurat słusznie powstrzymał się z gratulowaniem „zwycięstwa” Joe Bidenowi, bo też, rzeczywiście, czas na to przyjdzie ewentualnie po ogłoszeniu wyniku głosowania w kolegium elektorskim lub nawet po orzeczeniu Sądu Najwyższego o ważności wyborów. Tweet Dudy wpisuje się, moim zdaniem, sprawnie w działania pozwalające zachować potencjał stosunków zarówno z (rozsypującym się) obozem Trumpa, jak i z obozem Bidena.